Czym różni się neuromedytacja od medytacji?
Neuromedytacja może wspomagać wybór odpowiedniej medytacji i naukę medytacji pomiarami biofeedbacku. Każdy mózg jest inny i dobrze jest sprawdzić jak możemy go rozwinąć. Na starcie można sprawdzić, jak pracuje i czy jego funkcjonowanie wykazuje jakieś odchylenia od normy, które uniemożliwiają osiągnięcie równowagi. Jeśli chcemy się lepiej koncentrować, to praktykujemy Medytację Koncentracji, jeśli chcemy się zrelaksować to praktykujemy Medytację Mindfulness lub Spokojny Umysł, jeśli chcemy poprawić swoje relacje z innymi – Medytację Życzliwości.
Neuromedytacja wspiera naukę medytacji – zwłaszcza w początkowej fazie, kiedy bardzo trudno jest się zorientować, co tak naprawdę w czasie medytacji trzeba robić. Dzięki najnowszym badaniom naukowym wiadomo jakie fale mózgowe i w której części mózgu kształtują się w umysłach ludzi praktykujących medytację. To pozwala nam na wsparcie nauki medytacji pomiarami biofeedbacku. Jeśli w czasie praktyki neuromedytacji wynik pomiaru fal mózgowych zbliży się do oczekiwanego, praktykujący dowie się o tym. To pozwoli Ci szybciej poznać nową, inną niż dotychczas, pracę mózgu i zaoszczędzi wiele godzin nauki i błądzenia we własnych myślach. Dowiesz się też, czy dobrze oddychasz i jaka jest reakcja emocjonalna twojego organizmu. To wszystko pomoże Ci nauczyć się medytować dużo szybciej niż zwykłą metodą prób i błędów. Problem z medytacją jest taki, że bardzo ciężko w sposób werbalny jest przekazać, co w danej medytacji powinno się czuć i robić. Jedyną metodą jest spędzenie wielu godzin prób z własnym umysłem. Potrzeba do tego czasu, cierpliwości i otwartości. W dzisiejszych czasach niewiele osób może sobie na to pozwolić. W moim przypadku neuromedytacja oszczędziłaby mi 10-15 lat błądzenia.
Neuromedytacja chroni nas przed niektórymi skutkami ubocznymi medytacji związanymi z zachwianiem równowagi. Umiar we wszystkim ma znaczenie, w nadmiarze szkodzi nawet woda. Praktykowanie bez opamiętania tego samego rodzaju medytacji, może pogłębiać problem, który w naszym mózgu już istnieje, stworzyć nowy lub zastąpić stary. To wynika z tego, że nasz mózg najchętniej robi to, co lubi. Sama byłam przykładem takiej praktyki. Mój mózg jest szybki, bardzo szybki. Studia na politechnice, praca jako informatyk przez wiele lat oraz praktykowanie medytacji koncentracji spowodowały, że mój mózg produkował coraz więcej fal szybkich. Mogłam nauczyć się nowego systemu w weekend i w poniedziałek zastosować go w pracy, ale to miało swoją cenę. Skutki uboczne jakich można wtedy doświadczyć to problemy ze snem, kotłujące się myśli, niepokój. W następnej fazie mogą pojawić się ruminancje, nerwowość, lęki i wypalenie zawodowe. Na szczęście w porę udało mi się zorientować, że coś jest nie tak i potrzeba mi czegoś innego. Lubiłam medytację opartą na koncentracji – mój mózg ją lubił, to było łatwe i przyjemne. Czułam jednak, że medytacją mogę osiągnąć inny efekt. Brakowało mi harmonii i równowagi. Wtedy zaczęłam szukać innych źródeł i inspiracji. Podobny błąd może zrobić ktoś, kto ma więcej fal wolnych. Jego/jej umysł będzie uciekał w odprężenie, odczucia, fantazje w czasie medytacji i może jeszcze bardziej nasilić generację fal wolnych. Jeśli to się stanie w korze przedczołowej – to mogą pojawić się problemy z koncentracją, analizowaniem sytuacji, podejmowaniem decyzji i mobilizacją.