To była długa droga. Zaczęłam medytować w wieku 14 lat. To były wczesne lata 90-te, a ja miałam niebywałe szczęście, bo mój nauczyciel języka polskiego był filozofem i nauczycielem karate. Otworzył w naszych głowach okno na inny świat, nauczył patrzeć daleko na wschód zamiast tylko na zachód. Zachęcał do medytacji i pozwalał na krótkie jej sesje na początku lekcji. Tak się to zaczęło. Byłam dzieckiem, bawiłam się medytacją bez głębszej wiedzy teoretycznej, bez celu, przymusu, żeby coś osiągnąć, bez presji i ambicji. Nie było dostępu do internetu, do takiej literatury jak teraz. Popełniałam błędy: nie medytowałam regularnie, ograniczałam się tylko do tych medytacji, które były łatwe – zupełnie nie rozumiejąc, że te są mi mniej potrzebne. Mało rozumiałam, błądziłam, przerywałam, ale mój mózg nieustannie chciał do medytacji wracać. Medytacja pomagała mi w trudnych momentach dojrzewania, wchodzenia w dorosłość, w byciu dobrą matką i godzeniu tego z pracą informatyka w korporacji. To zmieniło moje życie.
Coraz częściej czułam, że to mi pomaga na dużo głębszej warstwie niż tylko relaks i odprężenie. Zaczęłam poznawać różne metody medytacji, zarówno tradycyjne jak i nowoczesne. Byłam w ośrodkach buddyjskich, chodziłam na jogę, warsztaty różnego typu i dużo czytałam. Studiowałam najnowsze wyniki badań i publikacje o medytacjach, o mózgu, neurologii, psychologii, neuropsychologii, uważności. Temat pochłonął mnie zupełnie. Poznałam wiele metod ułatwiających zasypianie, przyswajanie wiedzy, nabierania zdrowego dystansu do swoich myśli i regulację emocji. Potrafiłam opanować podstawy nowego języka programowania w weekend, a w 30 minut zrelaksować się po 60 godzinnym tygodniu pracy. Nauczyłam się w bardziej efektywny sposób regulować swoje emocje, naprawiać swoje nawyki i rozwijać relacje z bliskimi i mniej bliskimi ludźmi.
Jakiś czas temu dowiedziałam się o różnych technologiach wspomagających naukę medytacji takich neurofeedback, biofeedback, wirtualna rzeczywistość. Ceny warsztatów z takimi technologiami w Stanach Zjednoczonych czy Niemczech dochodzą do 15000$ za tydzień. To ogromne pieniądze, chciałam zrozumieć, co za nimi się kryje. To pragnienie było tak silne, że w postanowiłam posiąść wiedzę o tym, jak to działa:
- szkolenie z neuromedytacji – indywidualne szkolenie prowadzone przez Jaff’a Tarrant’a z Instytutu Neuromedytacji w stanie Oregon
- trzy szkolenia z neurofeedbacku, które odbyły się w Neuromaster w Białymstoku zdobywając tym samym uprawnienia do prowadzenia treningu neurofeedbacku
- kurs mindfulness w Oksfordzie zorientowanym na pracę indywidualną – Mindfulness Now
- kurs Breathworks TTi w Taraloce w Whitchurch (UK)
- kurs Breathworks TTa w Taraloce w Whitchurch (UK) (uprawnienia w trakcie akredytacji)
- wykład James’a Hardt – twórcy ośrodka Biocybernaut w Monachium
- warsztaty Mindfull Movement w Londynie
- warsztaty z treningu fal alfa w BioNeuroTec w Genewie
- warsztaty „The NewQ based EEG markers” w Genewie
- warsztaty z neuromedytacji w ośrodku IFEN w Monachium
Moimi nauczycielami są:
Jeff Tarrant,
Vidyamala,
Colette Power, Sona, Amalachita, Narepa, Ginny Wall, Jon Aaron, Fidelma Farley, Andrea Cygler, Eva Otzen, Piotr Sobaniec, Aston Colley. Prowadzę własne gabinety neuromedytacji w Warszawie i Gdańsku. Współpracuję z Neuromeditation Institute w Stanach, będąc jedną z czterech trenerów mających uprawnienie do prowadzenia szkoleń dla instruktorów neuromedytacji. Należę do
Polskiego Towarzystwa Mindfulness.
Moim celem stało się połączenie tradycyjnych metod medytacji i zachodniego stylu życia z najnowszą technologią, w taki sposób by nauka medytacji była łatwiejsza, trafniejsza i bezpieczniejsza dla praktykującego. Gdzieś po drodze podjęłam decyzję o tym, że chcę się tym zajmować na co dzień zamiast wprowadzać kolejne abstrakcyjne systemy tworzenia oprogramowania w korporacjach.