Jest jak jest, a Ty zrób z tym co chcesz.

Autor: Natalia Taranta 
01.01.2021
Minazee - Neuromedytacja - Jak medytować, kursy medytacji, medytacja na stres

Świat się wali, a oni zyskują

Pod koniec roku przez media społecznościowe i papierowe przetoczyła się fala sukcesów. LinkedIn huczał od liczb – powiększonych teamów, wydanych książek, zalogowanych użytkowników. Forbes pisał o młodych polskich firmach, które dzięki pandemii zanotowały niespotykane w swej niedługiej historii wzrosty, a Instagram pod hasztagiem #bestnine wyglądał, jakby podróże nie były zakazane, serca nieograniczone restrykcjami, a medycy niezmęczeni.

Druga fala (hehe) komentarzy zakładała delikatną krytykę fali pierwszej – no bo jak tak można ogłaszać sukcesy, a nawet – tu cytat, bo padały słowa takie jak „chwalić się sukcesami”, kiedy ludzie umierają, lekarzom maski odciskają się na twarzach, a inni tracą pracę. Do tego szczepionki może i są, ale przecież kto to będzie w -70 transportował, a w ogóle to przecież przewał. Druga fala nie lubi pierwszej, bo druga fala miała zły rok i dobry rok fali pierwszej jej się nie podoba.

Fala trzecia była falą zezwalającą. Trzeciofalowcy zezwalali innym mieć zły rok. „Ja Ci, rozumiesz, pozwalam mieć zły rok, to wcale nie jest tak, że wszyscy mieli dobry, nie wierz tym z Facebooka, oni tak zawsze, a tak naprawdę mają brzydkie samochody i żony.

 

2020 zapamiętamy na zawsze, a może jednak nie?

Kamila Orlińska pisała o oduczaniu się. O tym, że Nowy Rok 2021 będzie kontynuacją oduczania się wyrytych schematów: nauczania, funkcjonowania, bycia w świecie i poruszania się w zmiennych warunkach. To, czego nauczył mnie ten rok, to właśnie wychodzenia z automatów – oduczenia się myślenia, że coś jest jasne, wiadome, dane, zaplanowane, a moje reakcje na to właściwe.

Zmieniające się warunki zawsze dają nowe możliwości – jedni je wykorzystują, inni nie. Każdego roku ktoś umiera, ktoś traci pracę, ktoś opiewa sukces, a ktoś mierzy się z porażką. Mamy to nawet zakodowane w języku, noworocznych przeplata się: oby nie był gorszy vs. oby był lepszy. Zaskoczę Was. 2021 będzie taki sam pod względem nieustannych zmian, z którymi będziemy sobie różnie radzić.

Co takiego wydarzyło się w tym roku, że zaczęliśmy rozliczać innych z tego, czy podsumowując go piszą o sukcesie, czy mogą o nim pisać, oraz, jakie mieliśmy prawo do zezwalania (lub nie) na przeżywanie emocji i czynienie podsumowań – powtarzam – w mediach społecznościowych i papierowych.

Widzę dwa zjawiska. Pierwsze – nagłe zdziwienie, że media społecznościowe są raczej miejscem do chwalenia się, niż pokazywania nieszczęścia. Dzieje się tak z kilku powodów – pierwszy powód: słabo pisze się posty, gdy się płacze, bo ekran telefonu nie działa najlepiej, kiedy się zamoczy. Albo trudno posercować post o czyjejś śmierci albo foty z pogrzebu, więc ludzie, o ile jakoś funkcjonują w społeczeństwie, nie wrzucają takich zdjęć. A Forbes rzadko pisze o fuck-up’ach.

Jest też powód drugi, bardziej osobisty – jestem szalenie aktywna w mediach społecznościowych, ale nie ma tam moich najważniejszych (złych i dobrych) chwil w życiu – bo są tylko moje i osób, które je ze mną przeżyły. Znajdziecie więcej zdjęć z moich samochodów, niż z domu rodziców. Bo kiedy siedzę z rodzicami, mamy czas dla nas i tylko to się liczy i do łba by mi nie przyszło, że mogłabym siedzieć i wrzucać foty na Insta. Są tam też moje nagrody, bo na sali sądowej w czasie rozwodu nie robi się fot, a na galach rozdania nagród (nawet tych online) owszem. Są też zdjęcia z koncertów, które zrealizowałam, ale nie ma zdjęć walącego serca, kiedy okazało się, że coś, nad czym pracujemy z zespołem miesiącami nie odbędzie się, bo ktoś zjadł nietoperza w Chinach. Albo i nie zjadł, bo tego tez do dziś nie wiemy.

Koncerty, które miałam zrobić miały się nie odbyć. No i miałam wspaniały rok. Nigdy nie byłam bardziej sama i nigdy nie byłam bardziej samodzielna i nigdy nie byłam bardziej z siebie dumna. Nigdy nie kończyłam roku z taką pewnością, że jestem ok.

Każdy może wygrać konkurs.

To, że mieliśmy jako ludzkość jedno wspólne doświadczenie nie oznacza, że mieliśmy taki sam rok. Nigdy nie wiemy, co czeka za rogiem. Co roku ktoś opiewa sukces, komuś wyszło, a komuś nie. Ktoś się chwali, a ktoś nie. Ktoś ma za sobą sukces okupiony wielkim trudem, a ktoś ma sukces, który przyszedł z łatwością. W tym roku widzę, że chcemy wszyscy mieć tak samo, po równo. Jak pandemia, to dla każdego, jak lockdown, to bez wycieczek, „ta opalenizna to widzę że nie znad Bałtyku, co?

Ktoś wyjechał i zaryzykował kwarantannę lub lockdown w obcym kraju, a ktoś wolał pojechać do Władysławowa albo na działkę. Albo na balkonie odbył podróż życia w głąb siebie.

We wrześniu byłam w takim momencie, w którym czułam, że bardzo potrzebuję zmian, męczyłam się i gniotłam. Pomogła mi podróż do miasta, w którym mieszkałam pół życia temu. To była cholernie ciężka, samotna podróż, która przypomniała mi kim chcę być i co chcę robić. Pomogła mi oduczyć się zaprogramowanego schematu i zacząć wszystko od początku. W październiku odważyłam się wziąć udział w konkursie. Tak bardzo się obawiałam, że nie mam szans, że powiedziałam o tym tylko kilku osobom. Ale wygrałam. Tak naprawdę wygrałam tylko trochę euro i biurko w centrum niemieckiego miasta, a resztę muszę zrobić sama. Nowe wyzwania i więcej pracy, nowe życie i przeprowadzkę. Wiem, że chcę tam iść, to mój nowy początek. To moja odpowiedź na rok 2020.

Każdy mógł wygrać ten konkurs lub inny. Każdy w sparaliżowanym przez lockdown świecie może czegoś się nauczyć, na coś odważyć, ale może też to zrobić w 2021 lub w innym roku. 

Co roku ktoś ma dobry rok a ktoś nie i ma prawo o tym pisać lub nie. To nie jest tak, że w 2020  wszyscy mieliśmy podobnie, bo przypadło nam w udziale jedno wspólne doświadczenie. Nauczyłam się w tym roku, że raz jest dobrze, a raz źle. I o jednym i o drugim można pisać gdzie się chce. Moje motto na 2020 brzmiało: jest jak jest, a Ty jesteś OK. Polecam to rozwiązanie. Kluczowe rzeczy są stałe. Nadal jesteśmy ludźmi, tylko i aż ludźmi, wciąż oddychamy 11 tysięcy razy na dobę i niezmiennie wszyscy boimy się trudności z oddychaniem. 

p.s. gość z Forbsa, któremu się rozrosła firma też oddycha 11 tysięcy razy na dobę.

Facebook
Twitter
LinkedIn

Chcesz być informowany o nowych materiałach?